Początki gramofonów, czyli urządzeń, dzięki którym odtwarzanie płyt jest możliwe, sięgają końca XIX wieku. To wtedy Thomas Alva Edison zbudował fonograf – pierwsze urządzenie do zapisu i odtwarzania dźwięku. Już 10 lat później, w roku 1887, Emil Berliner wynalazł płytę gramofonową, dzięki której można było nagrać dźwięk i wydać muzykę na krążku z ebonitu. Zaczęła się nowa era w muzyce.
Czas świetności winyli trwał prawie 100 lat. Dopiero płyta kompaktowa, stworzona przez współpracujące ze sobą firmy Sony i Philips, niemal całkiem wyparła z rynku poczciwe winyle. Pod koniec lat 80. XX wieku zakończono ich masową produkcję.
[xyz-ips snippet=”reklama-plaska”]
Jak twierdzą niektórzy specjaliści, format cyfrowy nie przenosi niektórych częstotliwości, które możemy usłyszeć na mechanicznie nagrywanej i odtwarzanej płycie winylowej. Twierdzą oni, że popularny format mp3 zawiera tylko 30 proc. całkowitej wartości dźwiękowej zapisu studyjnego nagrania.
Płyty winylowe to więcej niż muzyka, gdyby chodziło tylko o wygodę i cenę, odeszłyby już do lamusa. Mają swoje niepowtarzalne brzmienie, ale to nie koniec ich zalet. To także celebracja muzyki i detale, jak np. pieczołowicie wykonana okładka, dzięki czemu cały album staje się dziełem sztuki.
Na początku mojej fascynacji dźwiękiem, nie stać mnie było na dobrej klasy gramofon, byłem skazany na gramofony typu „szlifierki”. Gdy pojawiła się możliwość kupienia upragnionej płyty, a w tamtych czasach nie było to łatwe, kupowałem dwa wydania tej samej płyty. Jedna była do codziennego słuchania, druga do delektowania się muzyką. Pod koniec lat 80-tych miałem już sporą kolekcję. Wraz z pojawieniem się płyty kompaktowej i pierwszego odtwarzacza w moim domu, z mojej płytoteki zniknęły czarne płyty – byłem przekonany, że bezpowrotnie.
30 lat temu nagrania na płytach winylowych były wykonane techniką analogową – cyfry jeszcze nie stosowano. Dzisiaj już wiem, że analogowe jest bardziej naturalne, przyjazne dla ucha. W mojej ocenie cyfrowy zapis uczynił muzykę całkowicie sterylną, pozbawioną niedoskonałości. Uczynił ją mało naturalną, mniej prawdziwą, bardziej sztuczną, plastikową. Przez wiele lat zachwycałem się czystym, cyfrowym brzmieniem, ale mimo tego zachwytu czegoś mi w tym brzmieniu brakowało. Nie potrafiłem określić czego i do dzisiaj nie potrafię, ale wiem jedno – słuchając muzyki z czarnej płyty nie mam takich dylematów. Dźwięk dla ucha jest bardziej przyjazny i to jest główną zaletą analogowych nagrań. Dlatego mam ogromne wątpliwości – czy dzisiaj, w erze cyfrowego zapisu, na współczesnych płytach mamy to co było kiedyś ? Cyfrowy mastering generuje cyfrowy sygnał, który następnie mechanicznie zostaje zapisany na winylu stając się analogowym. Czyli z cyfry mamy zapis analogowy, wolałbym mieć nagranie w pełni analogowe. Czy nie dojdzie do tego, że na czarnej płycie będziemy mieli to samo co na kompakcie, ale świadomość tego, że muzyka odtwarzana z czarnej płyty będzie utwierdzała nas w tym, że brzmienie jest inne, lepsze, cieplejsze itd?
Fot. Mariusz Pozorski
podziwiam kolege bo ma dużą kolekcje i może słuchać mojego ulubione hity z gramofonu, a ja musze na nie czekać w radiu :((
Te płyty mają coś czego nieda się zastąpić😉.
Zagadka. Zgadnijcie kto ma najwięcej winyli w Pieńsku??? Ha ha
Odpowiedz JA