Badania Yale opierają się na różnych źródłach: dokumentach firm, danych od tajnych informatorów i od ekspertów działających w Rosji, doniesieniach mediów. Według zebranych informacji opuszczenie rosyjskiego rynku zadeklarowało do tej pory ponad 1 tys. dużych firm. Nie wszystkie jednak zrealizowały swoje obietnice. Wśród nich są dobrze znane na całym świecie koncerny, m.in. Heineken, Unilever, Philip Morris International czy producent słodyczy Oreo Mondelez.
„Te firmy łamią swoje obietnice. Działają jako spekulanci wojenni” – powiedział Jeff Sonnenfeld z Yale w rozmowie z CNN. „To więcej niż rozczarowujące. To haniebne i nieetyczne”. Sonnenfeld nie oskarża tych firm o łamanie prawa. Twierdzi jednak, że pozostając w Rosji, łamią kodeks moralny i jednocześnie „podpalają własne marki”.
[xyz-ips snippet=”reklama-plaska”]
Jako przykład ekspert podaje firmę Heineken, która obiecała wyjść z rosyjskiego rynku już miesiąc po inwazji Rosji na Ukrainę. Otrzymała nawet od Yale najwyższą ocenę „A”. Tymczasem 16 miesięcy później koncern nadal ma siedem browarów i 1,8 tys. pracowników w Rosji. Mało tego — wprowadził też na rynek w Rosji szereg nowych marek, wypełniając tym samym lukę, która powstała po exodusie innych piwnych firm. Yale obniżył więc ocenę Heinekena do „D”, stwierdzając, że firma „nadal ociąga się z faktycznym wyjściem, pod pozorem oczekiwania na zgodę rosyjskich organów regulacyjnych na sprzedaż”.
Z kolei producent ciasteczek Oreo Mondelez wciąż zatrudnia w Rosji 3 tys. osób i według Yale „nie wykazuje żadnych namacalnych oznak postępu w kierunku wyjścia”. Unilever, firma znana m.in. z mydła Dove, lodów Ben & Jerry’s i herbaty Lipton, miał sprzedawać tylko niezbędne produkty. W rzeczywistości nadal sprzedaje głównie lody, które trudno nazwać artykułem koniecznym do przeżycia. Według źródeł CNN, wsparcie Unilever dla rosyjskiej gospodarki wynosi około 712 mln dol. rocznie.
Podobne do Unilevera deklaracje składała firma Nestlé. Jednak naukowcy z Yale odkryli, że producent batonów Kit Kat i kawy Nescafé nadal sprzedaje w Rosji batony czekoladowe i inne nieistotne produkty.
Gigant tytoniowy Philip Morris International zapowiedział w zeszłym roku, że „ciężko pracuje” nad wyjściem z Rosji. Dziś jest jedną z największych międzynarodowych korporacji w Rosji, z aktywami szacowanymi na 2,5 mld dol. i kilkoma fabrykami.
To tylko kilka przykładów spośród licznych firm, które nie wypełniły swoich obietnic wyjścia z rosyjskiego rynku. Jak podkreśla ekspert Yale, napędzają w ten sposób machinę wojenną Putina. „Kostka mydła Dove zaczyna wyglądać na brudną, gdy jest ich tyle, że można by kupić rosyjski czołg” — powiedział Mark Dixon, założyciel Moral Rating Agency — stowarzyszenia zajmującego się „wyciąganiem” zachodnich firm z Rosji, w oświadczeniu cytowanym przez CNN.
Firmy wyjaśniają
W oświadczeniu dla CNN rzecznik Heinekena powiedział, że zaprzestał sprzedaży marki Heineken w Rosji i znalazł potencjalnego nabywcę swojej działalności w Rosji. Jednak umowa wciąż czeka na zatwierdzenie.
Firma Mondelez nie odpowiedziała na prośbę CNN o komentarz, ale w oświadczeniu z zeszłego miesiąca poinformowała, że ogranicza swoją działalność w Rosji.
Unilever odmówił komentarza, ale odniósł się do lutowego oświadczenia, w którym stwierdził, że potępia wojnę w Ukrainie, jednak wyjście z Rosji „nie jest proste”.
W oświadczeniu dla CNN rzecznik Philip Morris International powiedział, że „sytuacja jest złożona”, a firma jest „ograniczona przez ostatnie zmiany regulacyjne w Rosji, w tym restrykcyjne warunki, które muszą zostać spełnione, aby jakakolwiek transakcja zbycia została zatwierdzona przez władze”.
Źródło: businessinsider.com.pl