Podziemna bariera ochronna już jest gotowa, a w połowie roku ruszy budowa ogromnego wału ziemnego. Czesi są zdeterminowani: kopalnia nie może się przybliżać do ich granicy, zanim inwestycje nie zostaną ukończone. Nieprzejednani są też ekolodzy, którzy nie ustają w walce o zatrzymanie wydobycia węgla w Bogatyni.
Po podpisaniu w lutym ubiegłego roku polsko-czeskiego porozumienia, spór w sprawie kopalni Turów ucichł. Czesi dostali od polskiej strony w sumie 45 mln euro na złagodzenie wpływu wydobycia węgla na swoim terytorium. Z tego 35 mln euro przekazała Polska, a dodatkowe 10 mln euro popłynęło z Fundacji PGE (Polska Grupa Energetyczna jest właścicielką kopalni) bezpośrednio do przygranicznego czeskiego regionu Liberec.
Zapytaliśmy czeski resort środowiska, jak ocenia dotychczasową współpracę w sprawie kopalni i czy jest zadowolony z realizacji ugody przez polską stronę.
— Umowa stanowi, że działalność górnicza w kopalni nie zbliży się do granicy państwowej z Republiką Czeską poza pułap planowany na 2023 r., a kopalnia nie zostanie pogłębiona do czasu wdrożenia niezbędnych środków ochronnych, które zminimalizują negatywny wpływ wydobycia na nasze terytorium i mieszkańców. Konkretnie chodzi o zrealizowaną barierę wód podziemnych o potwierdzonej funkcjonalności, budowę nasypu ziemnego oraz ustanowione miejsca monitoringu. Po wdrożeniu tych środków wpływ rozszerzającej się działalności górniczej w kopalni Turów na terytorium Czech powinien być nieistotny lub minimalny — mówi nam Lucie Ješátková, rzeczniczka czeskiego Ministerstwa Środowiska.
Wysychające studnie
Dla Czechów jednym z najważniejszych punktów umowy jest ochrona przed obniżeniem poziomu wód gruntowych. Przypomnijmy, że według nich to właśnie kopalnia Turów odpowiada za wysychanie studni i problemy z dostępem do wody pitnej na pograniczu.
[xyz-ips snippet=”reklama-plaska”]
Tym problemom zapobiegać ma podziemna bariera, której budowę zakończono w czerwcu 2022 r., a obecnie trwa roczny okres próbny. — Jest ona oceniana pod kątem dwóch kryteriów: przepuszczalności podziemnej ściany oraz zmiany zwierciadła wody. Z dotychczasowych wstępnych badań wynika, że podziemna ściana spełnia ustalone parametry, a dane wskazują, że następuje spowolnienie obniżania się wód gruntowych — informuje Ješátková.
Ta bariera to w praktyce 200 głębokich otworów rozciągniętych na długość ponad 1 km, wypełnionych specjalną mieszanką z iłami. Z wcześniejszych informacji wynika, że budowa ekranu ma kosztować 17 mln zł. PGE potwierdza, że inwestycja realizowana jest zgodnie z harmonogramem. — Obecnie trwają prace badawcze związane z oceną skuteczności ekranu — informują służby prasowe koncernu.
Węglowy pył, hałas maszyn
Przed hałasem i pyłem Czechów chronić będzie wał ziemny, nasypany wzdłuż polsko-czeskiej granicy.
— Projekt budowy kopca ziemnego był przygotowywany przez ostatni rok, a właściwa budowa rozpocznie się już w połowie roku. Obywatele mogli wypowiedzieć się na temat projektu podczas przesłuchania w sierpniu 2022 r. w Uhelnej, a następnie Republika Czeska przesłała uwagi dotyczące propozycji projektu do Polski, która je uwzględniła. Kopiec ziemny znacznie poprawi odbiór wizualny kopalni Turów przez mieszkańców najbliższych gmin i umożliwi nasadzenie tysięcy nowych drzew. Powinien być ukończony, łącznie z nasadzeniami zieleni, za około rok. Ukończenie nasypu ziemnego jest jednym z warunków zbliżenia się do wydobycia bliżej granicy państwowej z Republiką Czeską — wyjaśnia Ješátková.
W ramach ugody prowadzony jest już monitoring poziomu wód gruntowych, jakości powietrza, natężenia hałasu i ruchów terenu. — Strona czeska otrzymuje regularnie dane, jak również inne istotne dokumenty i informacje — zapewnia rzeczniczka czeskiego Ministerstwa Środowiska.
Ekolodzy nie rezygnują
Węgiel z kopalni Turów trafia do elektrowni w Bogatyni, która jest istotnym elementem krajowego systemu energetycznego. Jak podaje PGE, w 2022 r. Elektrownia Turów wyprodukowała 12 tys. TWh energii, pokrywając 7 proc. krajowego zapotrzebowania na prąd. Turoszowska elektrownia pełni też funkcję stabilizacyjną, bo jest najbliżej położonym, dużym źródłem przy polsko-niemieckim moście energetycznym Mikułowa-Hagenwerder. Poza tym jest też jedynym wytwórcą ciepła dla mieszkańców Bogatyni.
PGE ma koncesję na eksploatację tego złoża aż do 2044 r. Jeśli faktycznie kopalnia będzie tak długo działać, Polska będzie wydobywać węgiel dłużej niż Czechy czy Niemcy.
Pomimo uspokojenia sytuacji na linii Polska-Czechy, ekolodzy nie dają za wygraną i zapowiadają dalszą walkę o szybsze zamknięcie kopalni Turów.
— Ministerstwo Klimatu, zamiast chronić klimat, zmierza do katastrofy. Chroni węgiel zamiast wody! Dalsza długotrwała ekspansja odkrywki Turów grozi całkowitym brakiem dostępu do wody dla ludności, po obu stronach granicy. Kopalnia powinna zakończyć działalność najpóźniej w 2027 r., aby spełnić wymogi unijnego prawa, którego zadaniem jest ochrona zasobów wody. Dlatego należy porzucić mrzonki o przedłużaniu działania kopalni i bez zwłoki skupić się na budowaniu strategii uniezależnienia regionu i całego kraju od paliw kopalnych. Przyszłość i bezpieczeństwo energetyczne Polski to OZE, a nie toksyczny węgiel brunatny — grzmi Tomasz Waśniewski, prezes Fundacji „Rozwój Tak — Odkrywki Nie”.
Organizacje ekologiczne zapowiadają zaskarżenie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego wydanej decyzji o przedłużeniu koncesji dla kopalni Turów do 2044 r.
Źródło: businessinsider.com.pl
Ale mi ekolodzy🤣kupują ubrania, jeżdżą autami … rozebrać ich i do jaskini i to będą prawdziwi ekolodzy🤣